1 Followers
26 Following
stanburyf3q2

stanburyf3q2

Informacje o grze Dauntless

Nie istnieję najświętszym w akcji zapaleńcem serii Monster Hunter… ale usunął ze wszystkimi jej odsłonami sumarycznie dobrych kilkaset godzin. A więc wbrew wszystko wystarczająco, żeby być o specyficznym gatunku gier tego typu jakieś pojęcie. Kiedy dawno temuż po raz pierwszy pojąłem o Dauntless, skojarzenie było pewne – ot kolejny deweloper próbuje powtórzyć sukces produkcji od Capcomu, tym jednocześnie za pierwszy wyróżnik przyjmując „darmowość”. W części alfy oraz bety, jakie posiadał możliwość ograć – nic nie uważało na to, by korzystało się im udać. Finalna wersja okazała się być natomiast dobrym zaskoczeniem i choć sam Monster Hunter zagrożony z pewnością nie jest, to najnowsze dzieło Phoenix Labs stanowi wyjątkowo dobrą opcją dla pań, które „odbiły się” od pierwowzoru. Także nie wyłącznie dla nich zresztą.

Głównym trzonem rozgrywki jest tutaj oczywiście walka z potworami, tu nazywanymi po prostu Behemotami. Reguła jest łatwa – nasz bohater wychodzi na nowe prace oraz patrole, podczas których znajduje dużych rozmiarów bestie. Wszystka spośród nich posiada inną mechaniką, innymi umiejętnościami oraz słabościami, oraz swym zamierzeniem jest oczywiście upolowanie tychże kreatur. Czynniki są dwa – ten fabularny (dość słabo zarysowany, walczymy po prostu o „pomoc świata”) i ten wiele ważniejszy, czyli zdobywanie składników koniecznych do tworzenia coraz to świeższego oraz skuteczniejszego wyposażenia. Samo Dauntless jako takie nie ma czegoś takiego jak kampania – w odróżnieniu od Monster Huntera brakuje tu szerszego scenariusza, ot po prostu otrzymujemy kolejne misje od rozrzuconych po mieście NPC i chcemy na mapie, którego questa wybieramy się teraz podjąć. W teorii są ze sobą jakoś połączone, ale sposób prezentacji - zupełnie nie zaprasza do zgłębiania uniwersum. Szkoda, bo niczym w przeszłości pokazano – polowaniom można nadać nieco większego znaczenia.

Na wycieczki wyruszyć możemy albo samotnie (nie polecam) bądź w maksymalnie czteroosobowej grupie. Bez sensu na ostatnie, w jakiej konfiguracji rozpoczniemy łowy, schemat zawsze stanowi ostatni sam – zostajemy zrzuceni na relatywnie niewielką latającą wyspę (początek ich stania znajdziemy w fabule) i rozpoczynamy tropienie „zwierzyny”. Też istnieje względnie niskie – nie musimy wypatrywać śladów, szukać pomocy i realizować całej reszty, jaką wiemy z Monster Huntera. Wystarczy podążać za specjalnymi „świetlikami”, które oprócz doprowadzania do bestii, pozwalają nam i dość łatwo się poruszać. Oczywiście nic nie powstrzymuje nas przed tym, aby mapę przed walką odrobinę pozwiedzać – tu również ówdzie znajdziemy roślinki czy skały, jakie potrafimy zebrać, a wtedy wykorzystać przy craftingu. Niemniej – sama mapa jest zgrabna a planując nie chcąc, na bestię trafiamy dość szybko. A potem rozpoczyna się to, co w Dauntless najważniejsze – czyli walka.

Ponownie – w ścisłym złożeniu z Monster Hunterem, całość umieszcza się być wybór uproszczona, ale bardziej casualowy wymiar rozgrywki nigdy nie znaczy tego, że zabawa nie jest żadnej głębi. Do swej dyspozycji otrzymujemy kilka typów broni (są zróżnicowane, lecz to wciąż niewielka ilość), które możemy swobodnie modyfikować, ulepszać i wizualnie zmieniać. Każda z nich ma własną specyfiką oraz kilkoma unikalnymi mechanikami. Aby wykonać kombosa czy atak specjalny musimy w wygodnej kolejności naciskać dwa przyciski i jednakże nie jest owo aparat najbardziej kompleksowy w sprawie gier wideo – produkcja udanie wymusza na graczu „nieco daleko” niż bezmyślne duszenie klawiszy. Jednak wtedy o tym uczymy się tylko po kilku godzinach.

To zwykle zasługa wspomnianych Behemotów. Tychże w walce jesteśmy około 20 (a doliczyć trzeba także ich mniejsze/większe wersje), a twórcy postanowili podzielić je jednocześnie na specjalne kategorie oparte na przypisanych im żywiołach. A tak mieć musimy się np. z bestiami władającymi ogniem, elektrycznością albo same „świetlistymi”. Absolutnie im wysoce w las – tym że. Pierwsze kreatury, jakie znajdujemy nie są prawdziwszego wyzwania, jednak z okresem gra przypomina nam o naszym początku i dużej inspiracji serią Monster Hunter. Mniej doświadczone drużyny nie raz natomiast nie dwa stosować będą wymagały od początku, zwłaszcza, że twórcy zastosowali tu ciekawy motyw – im gorzej sobie radzimy jako grupa… tym łatwo rośnie moc potwora. Wskaźnik „zagrożenia” w momencie, w jakim otrzyma 100%, sprawia, że swoje okazje na zdobycie drastycznie spadają – nie możemy wskrzeszać towarzyszy, bestia staje się bardziej nieprzewidywalna, a i prowadzone przez nią razy dają nam ważniejsze obrażenia. Innymi słowy – jeżeli jesteśmy dyskretni i ciągle giniemy, gra bez krępacji wbije nas w rolę. Posiada zatem właściwą i ciemną stronę – jeżeli trafimy na „ogarniających” towarzyszy, Gry za Darmo nawet najbardziej chcące stwory padają w mało chwili. Jeżeli matchmaking dobierze nam jednak amatorów – twórzmy się na daleką i wykorzystującą walkę. Nie raz zaś nie dwa rozgrywkę wychodził z analizą S lub S+ (czyli blisko ideału), podczas gdy średnia zespołu wynosiła… E (naprawdę słabo). Przynajmniej przyjemność spośród obecnego standardu zwycięstwa jest istotna, narzekać ostatecznie może wówczas nie mogę.

 

Gdy nasze łowy się powiodły – otrzymujemy naturalnie nagrody. Punkty doświadczenia, fragmenty danej bestii i własne materiały, które powodują nam pracować i zmieniać ekwipunek. Cała gra została również oparta na tak zwanych poziomach mistrzostwa – im dłużej walczymy daną bronią, tymże na zdrowsze rezultaty możemy polegać także tymże normalniejsze „ulepszenia” dla niej otworzymy. To jedno tyczy się zresztą samych Behemotów – gdyby będziemy z powodzeniem zabijać wiele kreatur tego jedynego typu, robiony z nich pancerz będzie cięższy, i także za każdy poziom mistrzostwa otrzymamy dodatkowe modyfikacje do sprzętu. Ponownie – organizm jest właściwie prostolinijny i nastawiony na wolny grind, a jeżeli człowiek nie stroni z tego rodzaju rozgrywki – będzie dumny. Dauntless zalewa bowiem gracza wszelakiej maści charakterami i „checkpointami”, do jakich potrafimy dążyć podczas zabawy. Niestety – praktycznie każde z nich okręcają się z grą (gra oferuje tylko jeden typ rozgrywki), jeśli ktoś uzna, że wymachiwanie toporem czy młotem mu się nudzi, zbyt wielu alternatyw tutaj nie znajdzie.

Dodatkowo, system nie zbudowany istnieje chociaż w taki system, że po odblokowaniu dojazdu do największych bestii, wracanie do „cieniasów” tak faktycznie nie posiada żadnego większego sensu. Wielka ilość contentu zatrzymuje się więc prędko „pracą dla umiejętności” oraz nie daje wystarczająco dobrego warunku do „powrotu”. Endgame jest dodatkowo chyba największą trudnością samego Dauntless, jednak z racji tego, że sama gra stosuje na rodzaj gry-usługi, zakładam, iż w perspektyw ten aspekt doczeka się dodatkowego rozbudowania. Kolejne bestie, z jakimi umiemy się badać i jeszcze to lepszy sprzęt to popularna recepta na przytrzymanie gracza na dłużej. To tak nie tak, że Dauntless w dotychczasowej formie nudzi się po kilku godzinach – aktualna zawartość już dzisiaj spokojnie pozwala na około kilkadziesiąt godzin przyjemnego grindu, ale całość z gwarancją nie straci jeśli w perspektywy ujrzymy mało bardzo zróżnicowanego contentu.

Na pochwałę w Dauntless zasługują jednak jeszcze trzy kolejne elementy. Ten znacznie ważny – to właśnie oprawa graficzna. Jasne, znajdą się osoby, którym coś bardziej dotkliwa i „kresówkowa” oprawa w kierunku Fortnite’a nie przypadnie do smaku, jednak nawet najwięksi hejterzy tego poziomie artystycznego przyznają, że gra wyraża się po prostu ładnie. Nie liczy tu wielkich fajerwerków, a modele są dość proste, ale w związku całość składa się efektownie, a wraz z pewnymi uproszczeniami zyskujemy to, co czyni o potężnej wielkości i „długotrwałości” Dauntless. Gra oferuje bowiem pełny crossplay – bez żadnych problemów możemy chodzić ze naszymi posiadającymi PC, PlayStation 4 bądź Xboksa One. Natomiast w perspektywy do listy obsługiwanych platform ma dołączyć Nintendo Switch oraz platformy mobilne. Wszystko dzięki temu, że gra oparta jest na bardzo popularnym silniku Unreal Engine przylegającym do Epic Games. Co żeby nie mówić – to przyszłość i miło, że Dauntless znalazł się we wciąż małej puli tytułów „awangardowych” w współczesnej sprawy.

Dzieło Phoenix Labs obecnie w mało dni po premierze odniosło wielki sukces. Kiedy na tytuł stosunkowo mało promowany, wynik 5 milionów graczy w zaledwie tydzień naprawdę robi wrażenie, choć nie jest krótki. Z racji tego, że tytuł jest wolny (gra „finansuje się” z mikrotransakcji oraz przepustki bojowej) i sprzedaje wymagający, choć przystępny nawet dla młodych gameplay, z pewnością nie zaszkodzi że sami sprawdzicie „czy wam leży”. W swym złożeniu z Monster Hunterem stanowi toż sztuka prostsza, mniej trudna także nie tak mocno rozbudowana, a dla wielu graczy będzie to nie wada, a zaleta. Co istotne – Dauntless z racji swojej formuły ma ogromny potencjał na dalszy ciąg, jednak już dziś oferuje wystarczającą „bazę” do ostatniego, aby spędzić na polowaniach przynajmniej kilkanaście, lub wręcz kilkadziesiąt, udanych godzin.